Some say the sky is the limit.
Is it?
YOU MAY ALSO LIKE
Some say the sky is the limit.
Is it?
Jak siedzimy tak przy biurkach, przydałoby nam się nieco słońca i lazurowego morza - prawda? W takim razie wrzucam tu kilka zdjęć ze słonecznej, wiosennej Hiszpanii. Odwiedziłam to miasto parę razy, ten akurat był słoneczny, pozostałe naturalnie w ulewnym deszczu.
***
If you’re bored at work (some of you surely are ;), you could use a bit of sun and lovely blue sea - right? In that case, I put here some photos from the sunny spring Spain. I visited this city a few times, this one was sunny, the rest naturally in heavy rain.
Mam mieszane uczucia. Miasto to jest całkiem spore i pełne sprzeczności. Niby relaks ale jak się przyjrzymy restauracji Papagayo z innego kąta - widzimy świętną miejscówkę dla bezdomnych.
Urocza starówka nie jest zbyt rozległa, za to przylega do niej ogromny parking - klepisko, na tysiące samochodów. Turystów to masa, bo z góry popaytrzeć można głęboko w morze (tzw Balkon Europy) i zakupić chińską albo hiszpańską pamiatkę, albo nabyć nieruchomość czy lody (chwilowo wybrałam tę drugą opcję ;)
A jak Wam się podoba? Zapatrzeni jak ten jegomość, który nie specjalnie wie w którą stronę się udać?
***
This white city is quite big and full of contrasts. You do have a chance to relax but if you look closer from a different angle at the Papagayo restaurant - you see a perfect place for the homeless.
The charming old town is nice, but there is a huge parking lot attached to it - for thousands of cars and buses. It’s crowded with the tourists, because you can look at the sea from above (the so-called Balcony of Europe) and buy a Chinese or Spanish souvenir or even find yourself a real estate or ice cream (this time I chose the second option;)
And how do you like it? Overwhelmed by the sea and the mountains like this gentleman who does not really know which way to go?